piątek, 22 maja 2015

:) Nowy ♥ (Przeczytajcie)

Jestem świadoma że tytuł posta nic wam nie mówi ale chodzi o to że założyłam nowego bloga !!!
Możecie wpaść jak chcecie :) 
http://fedemilafedeiludmi.blogspot.com/
Dzisiaj prolog rozdział jak zdążę :)

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 1 część 2

Rozdział dedykuję Magic Rose. Dziękuję ci za wszystko. 
W szkole
Maya:
Poszliśmy do szkoły. Na szczęście Riley nie zadawała już pytań czemu wchodzę do ich domu przez okno. No bo co mam jej powiedzieć że sama nie wiem to bardzo dziwne. No ale cóż. Moje rozmyślenia przerwał głos Farkla naszego przyjaciela. On jest trochę nietypowy.
-Panie.- Zaczął jak zwykle. 
-Fakle(czyt.Farkel).- Od powiedzieliśmy mu chórkiem.
-Idziecie na historię ?- Zapytał nas.,
-Noo. Ona mi kazała.- Powiedziałam wskazując przy tym na Riley. 
-Tak. Ale musimy chodzić do szkoły. Tym bardziej że mój tata tu uczy.- Od powiedziała mi.
-No wiem.- Powiedziałam rozpaczając. I w tym samym momencie podszedł do nas tata Riley z wspaniałym ogłoszeniem.
-Dzisiaj nie macie zajęć możecie wrócić do domu .- Powiedział Pan Matthews(Czyt.Matius).
-No to do kogo idziemy???-Spytałam.
-Do mnie.- Powiedział nasz przyjaciel.
-Nieeee.- Powiedziałam razem z moją przyjaciółką.
-Ok. To ja zostaję w szkole.- Powiedział i znikł gdzieś w dali korytarza.
-To idziemy do mnie.- Powiedziała Riley.
-Ok ale pada deszcz może pojedziemy Metrem?- Zapytałam moją towarzyszkę.
-Ok.- Powiedziała trochę niechętnie.
-Co się stało?- Zapytałam ją.
-No bo moi rodzice na pewno by mi nie pozwolili i chyba nie mogę jechać.- Powiedziała.
-No chodź przecież się nie dowiedzą.
-Ok.- Jest coś jeszcze-Co?- Zapytałam.
-No bo ja się chyba zakochałam.- Powiedziała moje przyjaciółka a ja zrobiłam wielkie oczy .
-Co?- Dopytywałam nie wierząc w to co mówi.
-No- Powiedziała.
-W kim?- Zapytałam. 
-W Lucasie(czyt: Lukasie). To ten nowy uczeń który zaczyna od jutra.
-Ok. Pogadamy o tym kiedy indziej.- Powiedziałam.
-Tak to będzie dobry pomysł.- Powiedziała i się uśmiechnęła.
Dotarliśmy już do metra. Staliśmy bo miejsc siedzących nie było. Nagle zauważyłam dziwne zachowanie mojej przyjaciółki. Riley naprawdę dziwnie się zachowywała. 
-Co ci?- Zapytałam ją.
-To on.- Powiedziała wskazując palcem na jakiegoś chłopaka w naszym wieku. Wyglądał jak cowboy. Ale zastanawiałam się kto to jest. Jej wypłowieć "To on" wiele mi nie pomogła. Postanowiłam ją o to zapytać.
-Kto?
-No on.
-Ale jaki on.
-No ten on.- Powiedziała moja przyjaciółka. Jejku z nią naprawdę jest źle.
-Ale kto ten?
-Ten Lucas.- Po jej wypowiedzi wszystko zrozumiałam. Zwariowała z miłości. Zakochała się w cowboyu.
-Nie mówiłaś że on jest cowboyem.
-Co?- Zapytała.
-Nic.- Od powiedziałam jej.
Pacz coś ci pokażę powiedziałam. Podeszłam do niego i zaczęłam mówić.
Hej! Jestem Maya a ty? Zgadzam się być twoją dziewczyną. Też cię kocham. To nie ma sensu. Nie pasujemy do siebie. Zostańmy przyjaciółmi. Na razie. Chłopak przyglądał się co się dzieje dalej.
Skończyłam swój monolog i podeszłam do Riley.
-To wszystko co musisz wiedzieć o miłości.- Powiedziałam do przyjaciółki.
-Chcesz o tym porozmawiać.- Zapytała z troską.
-Nie-. Od powiedziałam jej.
Tak oto skończyliśmy swoje przedstawienie. Miałam już pomysł jak pomóc Riley.
Ustawiłam się tak że moja przyjaciółka stała tyłem do chłopaka. Potem popchnęłam ją w stronę chłopaka. Riley wylądowała na kolanach chłopaka. Ja uśmiechnęłam się niewinnie. Chłopak postawił moją przyjaciółkę na siedzeniu obok. Po chwili podeszła do nich jakaś starsza pani. Znałam ją to była szalona czapka. Nazywali ją tak bo była dziwna i nosiła dziwne czapki.
-Może ktoś by ustąpił miejsca starszym?- Zapytała.
-Ej szalona czapko.- Odezwałam się musiałam im jakoś pomóc. No widzicie jaka ja dobra. Czy tylko ja tu czuję sarkazm? A dobra tam.
-Nie przeszkadzaj bo mi się wydaję że ktoś się tu zakochał. Chcę wiedzieć jak to się skończy.-Powiedziałam zgodnie z prawdą. Byłam bardzo ciekawa jak to się skończy.
-Miłoość. Ja też chcę wiedzieć jak to się skończy.- Powiedziała Szalona czapka.
-Dobrrrra.- Powiedziałam trochę zdziwiona.
A oni nic. Cały czas tylko rozmawiali. Cały czas rozmawiali aż naglę.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki se. Trochę wątków z serialu trochę moich i taki się rozdział napisałam. Mam nadzieję że komuś się troszkę spodobało. Krótki jest.
Dobra ja skończyłam wam w takim momencie :)
Piszcie co się stanie ten kto zgadnie lub miej więcej napisze co się stanie i zrobi to dobrze dostanie dedykację pod kolejnym rozdziałem.
A co do następnego rozdziału to może w następną Niedzielę będzie albo za dwa tygodnie w weekend. Bo od środy na wycieczce jestem i wracam w sobotę w nocy. Nie wiem czy będę miała czas więc najprawdopodobniej rozdział za dwa tygodnie.
Przepraszam ale nic nie zrobię. A tak poza tematem bloga wiecie że 9 maja Lodo będzie w Warszawie. Jedziecie na spotkanie z nią?
Piszcie co sądzicie o rozdziale <3
Do napisania kochani ♥ ♥ ♥ 

♥ Maya ♥ 

sobota, 2 maja 2015

One Shot-Fedemila

One Shot dedykuję Magic Rose. Gdyby nie ty tego bloga by nie było. Dziękuję kochana <3 

Narrator:
Ludmiła bo tak miała na imię główna bohaterka tej historii miała 17 lat. Była dziewczyną z marzeniami chciała mieć przyjaciół, chłopaka, rodzinę lecz prze kogoś szanse na to straciła tak przy najmniej myślała. Czy życie ją jeszcze zaskoczy? Czy będzie szczęśliwa? Wiele pytań tak mało odpowiedzi.
Jest to smutna historia. Ale jakie będzie jej zakończenie? Przekonajcie się sami.

Ludmiła:
Siedzę w pokoju płacząc trzymam żyletkę w dłoni i zastanawiam się nad sobą nad tym co się stało. Przysuwam żyletkę do ręki i patrzę na wszystkie blizny na nadgarstku. Jeszcze raz te wszystkie wspomnienia wracają i znów ten ból w sercu i pytanie dlaczego ja? Wszystko przez moją ciotkę nigdy nie mogłam żyć swoim życiem musiałam zostać gwiazdą to zawsze wmawiała mi moja ciotka.
Za wszelką cenę chciała zrobić ze mnie gwiazdę. Czemu? Bo sama nią nie była chciała osiągnąć sławę dzięki mnie. Przez nią straciłam wszystko. Straciłam przyjaciókę Natalię. Straciłam miłość mojego życia Federico. Nikt nie chciał mnie wysłuchać. Nikt nie chciał się dowiedzieć czemu tak wszystko się potoczyło. Moja ciotka nigdy mnie nie lubiła zabrała mnie z przymusu po śmierci moich rodziców którzy zginęli w wypadku kiedy jechali do pracy. Przygarnęła mnie i kazała mi chodzić do wytwórni muzycznej. Ja nie chciałam ale co miałam zrobić.  W końcu po stracie najbliższych mi osób powiedziałam że koniec postawiłam się i zrezygnowałam z kontraktu. Moja ciotka się zdenerwowała ba ona wpadła w furię. Wczoraj okropnie na mnie na wrzeszczała i już miała uderzyć ale ale po schodach zeszedł German jej narzeczony tata Violetty. Violetta to kuzynka Federico. Kiedyś byłam z Federico ale moja "kochana" ciotka wszystko zepsuła. Ale wracajmy do historii. Kiedy wszyscy zeszli na duł na kolację jak zwykle udawała kochaną ciocię. Mówiąc wszyscy mam na myśli Federico Violettę i Germana oraz Gosposię Olgę. Po zjedzonej kolacji udałam się do swojego pokoju. Nie mogłam zasnąć bo cały czas myślałam o tym co by było gdyby.
Co by było gdyby moi rodzice żyli? Co by było gdybym wcześniej się jej postawiła? Czy była bym wtedy szczęśliwa? Wiele myśli krążyło mi po głowie. Kiedy w końcu zasnęłam obudziłam się jak to zwykle bywało z krzykiem. Kolejny raz śnił mi się wypadek moich rodziców. Często śnili mi się moi rodzice ale w nie miłych okolicznościach. Śniło mi się czasami jak wychodzili z trumny a inni ich do nich wpychali. To wszystko było straszne. Z każdym dniem i z każdą nocą miałam miej siły żeby to wszystko znosić. Później znów zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia rano.  Kolejny dzień. Kolejna walka z myślami. Nagle przyszły mi do głowy słowa. Podeszłam do pianina i zaczęłam grać po chwili dołączyłam śpiew:


Powiem to jednym tchem.
To czysta formalność, Ty o tym wiesz.
Dawno już jak te dwie.
Flagi na wietrze miotamy się.
To nasze serca chcesz wciągnąć na maszt.
Do połowy, bo masz już dość.
Ogłosić koniec nas, gorycz i żal.
Może zastanów się jeszcze.

Wszystko stanie się jasne.
Czegoś nam brak, w sercach płomienie gasną już.
Flagi w połowie masztu.
Ustawią się, dzieląc nasz cały świat na pół.

Zbliżamy się do katastrofy uczuć.
Tysiące takich dzieje się co dnia.
Na chwilę zboczyliśmy z naszych dróg.
Porwani jak flagi przez niespokojny wiatr.

Póki noc chroni nas.
Nie każę słońcu odsłonić flag.
Zastanów się ostatni raz.
Zanim wymienisz serce na stal.*


Łzy mimowolnie spływały mi po policzkach. Dobrze widziałam o kim ta piosenka jest o Federico. Straciłam go przez moją ciotkę już mu na mnie nie zależy. Już mnie nie kocha. Ogłosił koniec nas. Kiedy tak wtedy myślałam wyrwał mnie głos mojej ciotki.
-I co ryczysz. Straciłaś szansę na bycie gwiazdą a teraz ryczysz.
- Nie chodzi o łupią karierę !!!- Krzyknęłam ze złością i rozpaczą.
-Więc o niego.- Od powiedziała moja ciotka bardziej do siebie niż do mnie.
-On i tak do ciebie nie wróci. Już ja o to zadbam- Do powiedziała Priscilla(Tak miała na imię ciotka Lu).
-Co ja ci takiego zrobiłam co?- Zapytałam rozpaczając.
-Wszystko. To przez ciebie nie mogłam rozwijać swojej kariery.- Krzyknęła ciotka.
-Ale...-Chciałam coś powiedzieć ale mi przerwała.
-A ty idiotko powinnaś być mi wdzięczna za to wszystko.-Znów krzyknęła.
Bolało mnie to co powiedziała. Bolało to jak mnie nazwała. Bolało..Ale nie wiedziałam że to nie koniec.
-To przez ciebie straciłam Naty i Federico.- Mówiłam dławiąc się łzami. A ona już nic mi nie od powiedziała. Tylko udeżyła mnie z otwartej ręki w twarz. Tak mocno uderzyła że nie mogłam wstać z podłogi na którą upadłam po ciosie. Bardzo bolał złapałam się za policzek i uciekłam do swojego pokoju. I siedzę w nim dwie z minutę wspominając wszystko co się ostatnio wydarzyło.
Odsunęłam od ręki żyletkę. Chciałam się zabić ale chciałam napisać list do Federico i Naty.
Wzięłam do ręki długopis a na stolik położyłam kartkę i zaczęłam pisać.

                             Drogi Federico! Droga Naty
 Przepraszam za wszystko za to że wprowadziłam do waszego życia
        chaos. Nie chciałam was skrzywdzić jednak to zrobiłam!
                           To wszystko przez moją ciotkę.
     Nie chciałam zostawić studio. Ale moja ciotka mi groziła.
    Mówiła że jak nie zrezygnuję z studio to coś wam się stanie.
                               Groziła że wam coś zrobi. 
A przecież mogła to zrobić bez problemu miała odpowiednie kontakty.
Przepraszam was za to co zrobię. A jeżeli to czytacie to już to zrobiłam.
                       Ja już po prostu nie mam  miałam siły.
                 Kiedyś się spotkamy to opowiem wam ja to było z moją rodziną.
         Proszę was przeproście wszystkich  którym zrobiłam krzywdę.
        Proszę was jednak pamiętajcie że zawszę będę o was pamiętać.
                      Pamiętajcie też że to nie wasza wina.
                                        Pamiętajcie że  
                        Największa moc w tym czego teraz pragnę.
                        Nie w tym co mam na zawsze.   
                        Najlepsze to co nie możliwe prawie, momenty kiedy zdobywamy to!!!

                        Fede kocham cię z całego serca i nigdy nie przestanę.
                        Naty byłaś dla mnie jak siostra której nigdy nie miałam.
                               Bądźcie szczęśliwi. Pamiętajcie że was kocham.
                                                                                                                                                             Na zawsze wasza Lu ♥ 

Na drugiej stronie kartki napisałam dużymi literami FEDERICO I NATY !!!
Kartka była zmoczona od moich łez. Wyjrzałam przez okno.

W tym samym czasie.
Federico:
Wszedłem do domu wejściem od strony kuchni. Zobaczyłem Olgę.
-Cześć.- Przywitałem się z Olgą.
-O Federico Cześć.- Od powiedziała Olga zmartwionym głosem.
-Co się stało Olga.- Zapytałem Gosposię.
-Nie wiem czy cię to za interesuje zerwałeś z Ludmiłą i nie chciałeś mieć z nią nić wspólnego.-Powiedziała smutnym głosem Olga.
-Olga dobrze wiesz że chcę do niej wrócić przecież ja ją nadal kocham Olga mów szybko co się stało.- Powiedziałem prze straszony. Olga opowiedziała mi wszystko co się stało. Byłem zszokowany. Nie myślałem że Priscilla ciotka Lu mogła by coś takiego zrobić. Teraz Ludmiłę zrozumiałem.
Natychmiast pobiegłem po schodach do pokoju Ludmi.

Ludmiła:
Spojrzałam przez okno. Zobaczyłam uśmiechniętą grupkę znajomych. Była to paczka Violetty w tym Naty tylko Federico nie było. Kiedy mnie zobaczyli zaczęli szeptać coś do siebie co chwilę spoglądając z moją stronę. Natalia tylko szła z boku i się nie odzywała. Po chwili zniknęli z mojego pola widzenia. Smutnym wzrokiem spojrzałam na  świat po raz ostatni i wykonałam Parę cięć żyletką. Zsunęłam się na Ziemię. Poczułam okropny ból fizyczny ale i psychiczny. Fizyczny dotyczył bólu po pocięciu się. Psychiczny był spowodowany myślą że już nie zobaczę pięknych czekoladowych oczy Federico i jego grzyweczki postawionej na żel. Tęskniłam za nim. Ale nie mogłam codziennie mijając go i udawać że wszystko jest dobrze kiedy nic nie było dobrze. Wykonałam kolejne cięcia. Nagle przeszywający ból przeszedł przez moja ciało. Potem była już tylko ciemność.

Federico:
Wszedłem szybko do pokoju Ludmiły. Zobaczyłem ją leżącą na ziemni w kałuży krwi. Moje oczy momętalnie się zeszkliły. Szybko zadzwoniłem po pogotowie. Nie czekałem długo szybko przyjechali i zabrali ją do szpitala. Wybiegłem na duł bo zobaczyłem Leona i resztę paczki. Podbiegłem do nich i zacząłem rozmowę.
-Leon zawieś mnie do szpitala szybo.- Powiedziałem do Leona.
-Dobra ale co się stało?- Zapytał. Nie chciałem im ( Od.Aut.Była tam cała paczka którą Lu widziała przez okno) tłumaczyć wszystkiego dlatego szybko mu od powiedziałem
-Ludmiła jest w szpitalu.
-Co?- Krzyknęły razem Natalia i Violetta. A reszta zrobiła dziwne miny.
-Nie będę wam wszystkiego opowiadał. Zawieź mnie ok.
-Ok.- Powiedział mi.
-Dzięki.- Szybko mu od powiedziałem.
Wszyscy wsiedli do samochodu Leona ( Od.Aut.Nie wiem jak się wszyscy tam pomieścili ).
I pojechaliśmy do szpitala.
Okazało się że Lu nadal się nie obudziła. Lekarz pozwolił jednej osobie wejść. Wszyscy zadecydowali że to ja powinienem wejść.
Wszedłem do jej sali. Leżała na szpitalnym łóżku z zamkniętymi oczami. Podszedłem do niej i usiadłem koło niej. Złapałem ją za rękę.
-Kocham cię.- Szepnąłem do jej ucha. Nie możesz mnie zostawić.

Ludmiła:
Gdzie ja jestem? Czuję że ktoś trzyma moją rękę. Nic nie widzę tylko ciemność. Po chwili słyszę kocham cię. Znam ten głos to Federico. Ale co on tu robi i co ja tutaj robię? Chcę mu od powiedzieć ale nie mam siły. Cały czas zastanawiam się co się  stało. Nagle czuję okropny ból który przeszywa  nadgarstek i wszystkie wspomnienia wracają. Czuję złość. Jestem zła a nawet wściekła na moją ciotkę. To dziwne ale ta złość daje mi siłę. To wszystko wina mojej ciotki gdyby nie ona nie było by mnie teraz tu.
-Ja też cię kocham.- Powiedziałam do Federico.
Nagle wszystkie urządzenia podpięte do mnie zaczęły głośno działać. Ciemność ustąpiła widziałam wszystko. Wszystko było białe okropny widok. Moja ręka cały czas piekła. Naglę do sali weszli lekarze. Wygonili Federico i podeszli do mnie. Pytali jak się czuję jak mam na imię pewnie żeby zobaczyć czy nie straciłam pamięci. Powiedzieli że wszystko dobrze i że już jutro będę mogła wrócić do domu.

Federico:
Wyrzucili mnie z sali w której była Lu. Byłem szczęśliwy a nawet bardzo szczęśliwy że Lu się obudziła. Wyszedłem na korytarz tam byli wszyscy. Violetta, Fran, Camilla, Naty, Leon, Diego, Andres i Maxi.
-Co z nią.- Zapytała szybko Natalia.
-Obudziła się.- Powiedziałam. Wszystkim miny się zmieniły. Może nie lubili Ludmiły ale gdy dowiedzieli się czemu taka była zmienili nastawienie.

Narrator:
Po powrocie Ludmiły do domu  Federico i Ludmiła znowu byli razem. German gdy dowiedział się wszystkiego o ciotce Lu zerwał z nią a Ludmiła zamieszkała z nimi. Lu za przyjaźniła się z resztą paczki. Trzy miesiące po tych wydarzeniach Federico oświadczył się Ludmile.
A rok po oświadczynach wzięli ślub. Ludmiła urodziła dwójkę dzieci. Dziewczynkę i chłopca. Dziewczynka była podobna do Federico. Chłopiec  natomiast był podobny do Ludmiły. Razem stworzyli szczęśliwą rodzinę. Los przy szykował dla nich jeszcze wiele ciężkich prób i wyzwań ale mogę wam zdradzić że poradzą sobie z przeciwnościami losu i na zawsze będą razem bo prawdziwa miłość nigdy nie umiera.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!!!
Mój pierwszy One Shot.
Co wy sądzicie?
Mi średnio się podoba.
Jakiś wspaniały to on nie jest no ale cóż mój pierwszy.
Myślę że choć komuś się troszkę podobał i że choć ktoś wytrwał do końca na męczarniach które dla was przy szykowałam. Mówię o tym czymś wyżej.
A co do rozdziału to postaram się napisać drugą część dzisiaj.
Dziękuję  Magic Rose  Kochana jesteś <3
Dziękuję Ci za wszystko <3
To do napisania <3

♥ Maya ♥ 

piątek, 1 maja 2015

Przepraszam...

Przepraszam was.
A właściwie przepraszam Cię Magic Rose bo tylko ty czytasz mojego bloga.
Dziękuję ci za to <3.
Rozdziału już dziś chyba nie dodam bo nie zdążyłam napisać.
I proszę cię powiedz co robisz żeby dostać jakiegoś natchnienia ???
Zastanawiam się tym cały czas...
Ale dobra to tylko tyle.


♥  Maya ♥